sobota, 22 grudnia 2012

Zaczynamy...

Początki podobno są zawsze trudne,ale u mnie to MASAKRA! Zamiast szprycy-zwykły woreczek śniadaniowy,no ale cóż, bywa.Potem kornik w moim  lesie,tj.młodsza siostra chcąca więcej posypki!Wszystko było w takiej ''amerykańskiej'' posypce.Krem-trochę za słodki,choć i tak smaczny( taki czekoladowy  mmm... pycha). A oto pierwsze koty za płoty,a właściwie pierwsze kroki  Miss Lisicy  za płotem:)

Więc jak pisałam wcześniej- bez szału,głów nie urywa, staniki nie latają, majtki na miejscu. ;) 


Taśma produkcyjna: fabryka otwarta w godzinach 20.15-24.00. Dużooo... kremu;)


Don't worry, be happy! Najlepsze pocieszenie na świecie, czyli uśmiechnięte babeczki waniliowe z kawłkami gorzkiej czekolady i kremem czekoladowym. Dziwne, że jeszcze nie wylądowałam w szpitalu przez czekoladę. Czekolada- LOVE 4EVER! 
Koniec ogłoszeń parafialnych.
 Nowe-wkrótce...(a co, potrzymam Was w niepewności) :D
done by Miss Lisica ^_^

1 komentarz:

  1. Omnomnomnom!!!! Pycha pani Lisico!! A babeczki wyglądają cudnie, Buddy Valastro byłby dumny :)

    OdpowiedzUsuń