Ale to nic, mówi się trudno. Chociaż nie wiem, czy powiem trudno, gdy policja wtargnie do mojej małej norki, zakuje mnie w kajdanki i oskarży o plagiat i coś tam z prawami autorskimi. Ale powtórzę-trudno.
Tak więc, poniższy przepis jest dla początkujących, gdyż ponieważ jest krótki, łatwy i baaardzo smaczny :)
Wzięłam go z takiej (ni to zwykła książka, ni to książka kucharska) małej książeczki pana X, który jest kucharzem, nie cukiernikiem, ale to nie znaczy, że słodyczy nie może sobie zrobić, prawda? ;)
Oficjalna nazwa: Bananowe muffiny z rodzynkami
Moja nazwa: Rodzynkowy Przysmak Małpiątek :P
2 banany1 jajko
1 1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
50 gr rodzynek( a jak ktoś nie lubi, może zastąpić kawałkami gorzkiej czekolady, jednak wtedy najlepiej jeść muffinki na ciepło-czekolada będzie delikatnie roztopiona ;)
2 łyżki rozpuszczonego, letniego masełka :)
A teraz uwaga, uwaga! To bardzo trudne!!!
-banany zmiksować, dodając cukier, jajko i pozostałe składniki,
Nie bać się, to tylko zmiksowane banany!!
Tak pięknie roztopione(no, prawie roztopione) masełko
Taką o to piękną masę, już ze wszystkimi bajerami w środku możecie władować do tego...
-piec ok. 20-25 minut w temperaturze 200 *C.
Na końcu wygląda to mniej więcej tak( of course, że są hipnotajzyng!)
Do tego kawa, jak ktoś lubi(możecie zaszpanować i jeść muffinki z kawą ze Starbucksa)
Koniec i smacznego!!!
PS Prawda, że mam piękną doniczkę w tle? :D
Chciałam dzisiaj podrasować mój wpis, więc wreszcie i w końcu, które (mam nadzieję, pomogą wam w pieczeniu ;)
I jeszcze jedno wytłumaczenie, które na pewno wszystko wytłumaczy:
*le ja fotograf i mój rozwalający się aparat, zastąpiony telefonem
Papa kochani, nie otrujcie się ani nie zróbcie nic sobie w kuchni, bowiem tam panuje żelazna zasada: NIE DAJ SIĘ ZABIĆ! (tak, też was kocham!)
by Pracz Szop *____*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz